o pld się mówi...
Adam Gołębiowski
adamg w biomerieux.pl
Wto, 18 Lut 2003, 19:05:35 CET
Miałem dziś zajęcia dotyczące unii europejskiej (tak w ramach
zainteresowania młodzieży tym tematem). Nie będę rozważał, czy to jest
dobre, czy złe - każdy i tak oceni to sam. Natomiast chcę poruszyć
pewną kwestię. Padło zdanie, że Polacy nie potrafią się sprzedać. Po
czym podawano przykłady. I w pewnym momencie usłyszałem o produkcie z
dawna oczekiwanym w polskim środowisku komputerowym. Padł argument, że
angielska wersja działa znakomicie, natomiast Polacy się dotknęli i
oczywiście spieprzyli. Zaintrygowany tym, oraz dodatkową informacją
prowadzącego, jakoby odchodził od produktów Microsoftu zapytałem o jakim
to produkcie mówi. Jako swój typ podałem OpenOffice. Niestety,
spudłowalem. Zacząłem się dalej zastanawiać, spytałem czy chodzi może o
coś związanego z Linuksem. Usłyszalem odpowiedź twierdzącą, po czym po
chwili uściślono, że chodzi o PLD. Tym bardziej zaintrygowany, spytałem
o co właściwie chodzi, że co niby Polacy spieprzyli. Usłyszałem, że 90%
płyt nie działa. Powstrzymałem się od zaśmiania, po czym zacząłem
tłumaczyć, że PLD nie jest oficjalnie wydawane, oraz dodałem, że
osobiście używam PLD w zastosowaniu dekstopowym jak i serwerowym, i w
obu przypadkach się sprawdza. Prelegent wyczaiwszy, iż raczej wiem o
czym mówię, szybko zmienił temat na inny, nie dając mi możliwości
skończenia.
Wniosek płynie z tego taki:
O PLD się mówi, to dobrze. Jednak jeżeli podaje się jako przykład na
potwierdzenie tezy, że z Polaka może być tylko dobry pijak i złodziej,
to jest już coś nie tak.
Przydałoby się jakąś małą akcję promocyjną - ktoś kiedyś rzucił pomysł,
aby na stronach pld.org.pl zamieszczać informację gdzie PLD znajduje
zastosowanie. Potwierdzenie tezy, że PLD jest, i mało tego, w PLD się
da.
--
http://www.mysza.eu.org/ | Everybody needs someone sure, someone true,
http://www.ipv6.mysza.eu.org/ | Everybody needs some solid rock, I know I do.
Więcej informacji o liście dyskusyjnej pld-discuss-pl