TH - jak żyć bez hotpluga?

[Wojciech Błaszkowski]

Dnia sobota 15 marzec 2008, Dariusz Laskowski napisał:
> > Lubisz automaty - spoko, ja to szanuję.
>
> Nie wiem czy lubię, czy nie lubię. Zależy od automatu,
> aktualnej potrzeby, zastosowania, mojego widzimisię...

udev uważam za zuo na serwerach bo:
Serwer wstawiam do serwerowni i zostawiam go tam. Nie wkładam pendrajwa, 
skanera, nowej sieciówki czy kamery internetowej. Serwery po prostu pracują.

Podmieniam kernel i mam jakiś nowy moduł, który jeśli zostanie załadowany to 
nie wiem jak się zachowa po reboocie. Taki przypadek miałem z macierzą na 
mdadm. 

> > Dla mnie to zuo
>
> No, to już wiemy -- "udev to zuo". Natomiast nie podajesz
> żadnych argumentów "technicznych". Zakładam więc, że to
> Twoje przekonania religijne. Spoko, ja to szanuję. :-)

Przekonania religijne zostawmy na boku, to co piszę dyktuje mi praktyka :)

> > ..i nie ukrywam że cieszy mnie fakt braku graficznego instalatora w PLD
> > (jak ma to miejsce w w/w CentOS).
>
> Mnie jakoś nie cieszy. Skoro go nie ma, to go nie widziałem, nie używałem,
> nie mam więc zdania. A może byłby jakiś całkiem, całkiem używalny?
> Tak zaraz skreślać tylko z powodu domniemanej graficzności? :-)

Nie zrozumieliśmy się :)
Każdy interfejs wyboru pozwoli nam zrobić coś na tyle sposobów na ile 
przewidział to autor - zakładając jakiś tam schemat instalacji (anaconda) czy 
ustawień systemu (yast).

W moim przekonaniu, jeśli masz do dyspozycji elementy: [vim, klawiatura, 
wiedza] to zrobisz więcej i lepiej niż via jakiś tam auto-magiczny 
instalator/konfigurator, który "wie lepiej" co masz zrobić i w jaki sposób. 
To jest dla mnie owo zuo i tyle w jego kwestii.

udev - nie neguję, używam na lapie, sprawdza się świetnie. Na serwerach nie 
polecam bo [patrz wyżej].

EOT ? :)

> BTW ja analogicznie mógłbym np. napisać, że mutt rządzi,
> a Kmail to samo zuo. No bo graficzny. Tyle, że sensu
> w tym byłoby raczej niewiele albo wcale. Enter.

Zatem zwyczajnie nie zrozumieliśmy się :)

-- 
Pozdrawiam, Best regards, Mit freundlichen Grüßen,

Wojciech "Wojtosz" Błaszkowski