rc.ziew

Roman Werpachowski roman w student.ifpan.edu.pl
Śro, 6 Lis 2002, 11:17:26 CET


On Tue, 5 Nov 2002, Michal Moskal wrote:

> On Tue, Nov 05, 2002 at 04:41:27PM +0100, Tomasz Kłoczko wrote:
> > Cała ta dyskusja przypaomina mniejwiecej to co się przetaczało przy okzji
> > zmian w dystrybucjch Linxua związanych z przejściem z używania skryptów
> > BSD na SySV ("po co mam robić kazdą rzecz w osobnym skrypcie skoro mogę to
> > zrobić w jednym ?").
> 
> Wiadomo dlaczego: bo maszynom (rpm'owi np.) jest tak łatwiej.
> Człowiekowi jest łatwiej w jednym pliku. A rc.local robi człowiek.

Jednak nie. Kiedy ten plik zrobi się bardzo duży, to znalezienie 
np. części odpowiedzialnej za start konkretnego demona jest kłopotliwe.
Dla mnie wygodniejszy jest katalog ze skryptami, gdzie jedno ls mówi mi, 
co mam zainstalowane i co muszę wyedytować żeby zmienić np. sposób w jaki 
startuje demon httpd.

Co do rc.local: Einstein powiedział/napisał "Wszystko powinno się robić 
tak prosto, jak tylko możliwe, lecz nie prościej". Jeśli można coś wstawić 
do rc.local i mieć luz, to powinno (nie tylko można -- powinno) się tak 
zrobić. W imię prostoty. Jeżeli sytuacja będzie wymagała zrobienia skryptu 
w stylu SysV, to prawdopodobnie rozwiązanie wpisane do rc.local też okaże 
się nieaktualne. I wtedy powinno (nie tylko można -- powinno) się 
przenieść z rc.local do katalogu init.d, przy okazji przemyśliwszy całą 
sprawę od nowa. Zastosowanie rc.local wymusza pewien podział rozwiązań: na 
te ad hoc, prościutkie (idą do rc.local) i te bardziej finezyjne, które 
mają swoje oddzielne skrypty startowe.

-- 
Roman Werpachowski <roman at student.ifpan.edu.pl>
"And now for something completely different"



Więcej informacji o liście dyskusyjnej pld-devel-pl