Linux i flash

Bohdan R. Rau ethanak w polip.com
Nie, 17 Lip 2005, 22:57:53 CEST


On 2005-07-17 22:25, Miesiu wrote:

> [...]
>
>Nie wiem czy burakiem jest pytający lecz chciał dostac pomoc na konkretny 
>problem.
>
>  
>
Nie wyrażałem się o _pytającym_ a o _autorze_ formularza we flashu - to
różnica zasadnicza (a odniosłem wrażenie iż to dwie _różne_ osoby).

A nie wiem czy "protetyczne" rozwiązania są w takich przypadkach
najlepsze - czasem lepiej zrobić coś jeszcze raz, ale za to porządnie
niż próbować naprawiać coś co jest zwalone w założeniach. I na tym
właśnie miała polegać moja pomoc - na sugestii że leczy się chorobę a
nie objawy.

Żeby nie być gołosłownym - zdarzało mi się wywalać do /dev/drzewo prawie
skończone aplikacje bo w pewnym momencie dochodziłem do wniosku że można
to zrobić lepiej/prościej/efektywniej/jak jeszcze chcesz (żeby było
smieszniej: nie dalej niż wczoraj wyrżnąłem źródła pewnego własnego
genialnego programu pilnie zwracając uwagę aby żadne backupy nie zostały
- po to aby mieć pewność że nie zechce mi się z jakiegoś lenistwa czy
innego równie ważkiego powodu skorzystać z poprzedniego rozwiązania).

Trochę literatury:

Mamy w firmie klienta. Klient jest OK, płaci nieźle, miał tylko jedną
wadę: otóż jakiś buc stworzył mu arcydzieło pt "sklep z czymśtam" i
okazało się, że ten pseudosklep mało że otwiera się kilka sekund, to
jeszcze w tym czasie żre wszystkie możliwe zasoby serwera. Poproszony
delikatnie o jakąś modernizację owego dzieła sztuki programistycznej
(jako że sklep był dość popularny, a oprócz owego klienta coś tam na
serwerze jeszcze powinno działać) klient odpowiedział, że buc wziął kasę
i sobie poszedł, w jego firmie nikt się na tym nie zna, a on nam
proponuje że dorzuci się do szybszego procka/pamięci/dysku bo bardzo mu
na tym czymś zależy... (nadmienię, że genialna aplikacja do wyświetlenia
samej tylko strony tytułowej wykonywała kilka tysięcy sekwencji w stylu
"połącz z bazą danych, pobierz rekord, zamknij połączenie", czyli na
maszynę któraby to wykonała w czasie zbliżonym do rzeczywistego raczej
klienta stać nie było).

Napisałem (bez obciążania klienta jakimiś specjalnymi kosztami) nową
aplikację od zera. No i teraz mimo dość dużej ilości wejść nie widzę,
aby cokolwiek obciążało mi system...

Reasumując: koszt mojej pracy (za którą przecież firma musiała mi
zapłacić, jako że instytucja charytatywna nie jestem - w tym przypadku
ok. tygodnia) był nieporównanie niższy od kosztów jakie poniosłaby
zarówno firma w której pracuję, jak i ów klient gdyby upierać się przy
naprawianiu poprzedniej aplikacji...

Dlatego ośmielam się jednak twierdzić, iż najlepsze miejsce dla buraków
to barszcz czerwony. A od komputera trza ich trzymać z daleka, bo plamy
z buraków trudno schodzą.

ethanak




Więcej informacji o liście dyskusyjnej pld-users-pl