Co robimy ze sparciem i alphą

[Lukasz [DeeJay1] Jernas]

Dnia Fri, 10 Dec 2004 23:51:11 +0100 w e-mailu od The Undefined
<undefine w aramin.net> przeczytano:

> > Pomijając podstawowy system na wszystkich arch (czyli jakieś glibce,
> > gcc, czy coś w ten deseń), ja nie planuję łatać niczego, czego sam
> > nie używam. Moja nowa automatyka ma taki fetysz, że nie pozwoli mi
> > przenieść paczki, której poprzednia wersja jest już w głównym
> > drzewku, a która straciła by wsparcie dla jakiejś architektury w
> > wyniku przeniesienia (nie potrafię napisać tego zdania tak, żeby
> > było krótkie i zrozumiałe, więc się wysilcie). Problem jest taki, że
> > w trakcie rozwoju będą się pojawiały nowe wersje różnych programów, 
> > które mają sporą szansę na popsucie się na jakiejśtam architekturze.
> > I kto to ma poprawiać? Ja? Osoba wysyłająca zlecenie, którą ni
> > grzeje, ni ziębi jakaśtam alpha?
> > Ale pal licho programy. Zabawa się zaczyna z bibliotekami. Jeśli
> > ktoś wyśle nowego libpnga na buildery z opcją upgrade, ale ten się
> > nie zbuduje na jednej arch i na tej jednej arch będę miał pakiety
> > budowane o inną wersję biblioteki, to później będzie to trzeba
> > odkręcać (na dobrą sprawę nie powinno się zdarzyć ze względu na
> > soname i odmowę automatycznego upgrejdu przez poldka).
> coz... rozwiazanie proste - uzywac test i upgradowac tylko gdy sie
> wszedzie zbuduje...

Kolejki w automatyce? Znaczy się, zbuduje się na wszystkich arch to leci
do ready i się upgrade'uje, nie zbuduje się - mv do test. Jeśli pakiet B
wymaga pakietu A, który czeka za innymi architekturami to ustawiany w
kolejce do budowania i czeka tak długo aż będzie przeniesiony i
zaktualizowany pakiet A, jeśli nie wymaga to może od razu iść na
buildery.
Tylko to by wszystko spowolniło do tempa najwolniejszej architektury -
nie ma nic za darmo :|

-- 
Łukasz [DeeJay1] Jernaś
"PLD wspiera tych uzytkownikow, ktorym PLD dziala." - djurban
"Dopóki nie skorzystałem z Internetu, nie podejrzewałem,
 że na świecie jest tak wielu idiotów" - Stanisław Lem